Lecz pewnego, ciepłego wrześniowego południa przed budynkiem firmy minąłem GRZESIA, kolegę pracującego w firmie obok, mającego dosyć swojego szarego życia tak jak ja, minąwszy mnie, śpiesząc się gdzieś krzyknął: „Cześć Młody! Słuchaj, słyszałeś o MONAVIE? Jeśli nie to sprawdź sobie na necie!” i zniknął za rogiem budynku. Bez zastanowienia, pożerany przez ciekawość, wpisałem w wyszukiwarce „monavie” i znalazłem coś na temat soku z kilkunastu owoców sprzedawanym w systemie network marketingu czyli inaczej mówiąc w MLM. Upewniłem się jeszcze czy dobrze pamiętam czym jest MLM po czym szybko wszystko zamknąłem, zastanawiając się w co ten Grześ chce mnie wrobić.
Dla wszystkich którzy jeszcze nie mieli do czynienia z MLM pragnę wytłumaczyć że jest to gałąź sprzedaży bezpośredniej czyli polega na oferowaniu towarów i usług bezpośrednio konsumentom, na zasadach kontaktów indywidualnych, zazwyczaj w domu klienta, miejscu pracy lub w innych miejscach. Pierwszą w Polsce firmą bazującą na tym systemie był/jest AMWAY.
Pewnie jak większość z Was też mam negatywne odczucia względem tej formy sprzedaży, która kojarzy się z nawiedzonymi sprzedawcami chcącymi sprzedać mi jakiś badziew za kosmiczną cenę. Lub z grupowymi spotkaniami ludzi „natchnionych” gdzie wszyscy szaleją, klaszczą na stojącą gdy ktoś mówi „sprzedałem 25szt naszych produktów”, śpiewają i w ogóle zachowują się jak sekta.
Przecież ani ja, ani Grześ nie jesteśmy urodzonymi sprzedawcami, nie lubimy wciskać głupot za wygórowaną cenę, nie mogłem przestać o tym myśleć. Wróciłem więc po pracy do domu i postanowiłem dokładniej zgłębić temat …